Kiedy byłam jeszcze w Domu Szczeniaka miałam okazję pierwszy raz z życiu spotkać człowieka. Wymknęłam się nocą jak to robiłam codziennie. Biegałam przez polany, łąki i lasu. Ale, kiedy byłam niedaleko Świątyni Magii, zobaczyłam kobietę. Siedziała ona na ziemi owinięta tylko białym kocem. Na początku sparaliżowało mnie. Tylko stała i przyglądałam się jej. Ona również się mi przyglądała. Nasze spojrzenia badały się wzajemnie. W końcu podeszłam do niej. Powąchałam ją. Było cicho, zbyt cicho. Nagle, odezwała się szeptem:
-Wilk... to jest wilk...
Okropnie drżała wypowiadając te słowa. Ale to było bez znaczenia. Rzuciła się na mnie. Wyjęła spod koca nóż i chciała mnie nim dźgnąć. Ja się nie dałam. Odskoczyłam szybko i wbiłam kły w jej ciało. Zginęła na miejscu. Potem zaniosłam jej ciało do Świątyni Magii. Złożyłam w ofierze. Jej ciało wyparowało, a przede mną ukazała się jej dusza mówiąca:
-Witaj, przyjaciółko... Jestem Bella...
I rozpłynęła się w powietrzu. Od tego czasu zawsze kiedy nie wiem co robić, albo mam kłopoty ona się zjawia i mi pomaga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz