sobota, 21 grudnia 2013

Od Shadowa CD Macka i Gaji

-Puszczaj! Nie mam czasu! Muszę uratować bóstwa!
Ta cała Kona i Mack patrzyli na mnie jak na buntownika.
-Uspokój się! Chcesz ochronić Laylę, a to ona wszystko zrobiła!
-Hyh, aleś ty głupi. Od razu czuć od ciebie, że przebywałeś z tym durniem Hypnosem... - mówiąc to zaśmiałem się tak drwiąco, że Mack nie mógł mi tego darować.
Rzucił się na mnie z pazurami.
-Chcesz walczyć, proszę bardzo!
Stałem się cieniem i wypłynąłem spod łap Macka. Później przykucnąłem niedaleko, położyłem uszy i moje oczy zrobiły się czerwone. Pobiegłem jak napędzony jakimś Red Bullem na Macka. Od razu wskoczyłem mu na grzbiet i wbiłem pazury. Następnie poleciałem trochę do góry i dałem nura w dół. Leciałem prosto na Macka. Miałem przy tym tyle agresji, żądzy krwi i gniewu w sobie, że Mack patrząc mi w oczy trząsł się ze strachu. Miałem ochotę go zabić. Jednak w sama porę się otrząsną i znów stałem się niematerialny. Pojawiłem się obok niego z miną mówiącą: ,,Hyh, a jednak słabeusz i chwalipięta". Mack przez jakiś czas patrzył na mnie z lękiem w oczach. Podobnie Gaja. Pobiegłem dalej do świątyni. W środku było mrocznie. A na samym środku leżał amulet. Szybko do niego podbiegłem i go zabrałem. Wtedy całe pomieszczenie zaczęło się walić. Nie zwracając na nic uwagi po prostu wybiegłem.
-Dobra mięczaki, macie zostawić mnie samych
Dalej zagwizdałem. W mgnieniu oka pojawiła się Saphira. Wskoczyłem na jej grzbiet i odlecieliśmy. Ta dwójka (licząc tą durną smoczycę trójka) leciała za nami.

<Mack? Gaja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz