Siedziałem na kamieniu przy wejściu do mojej jaskini, które znajduje się w naszych Rajskich Górach. Patrzyłem jak Shira się uczy o roślinach. Obok mnie wygrzewała się na słońcu Saphira. Zobaczyłem jak nasza parka idzie do mnie na górę. Szli powoli. Z jakim dzieciakiem. Domyśliłem się, że Veronica musiała być w ciąży. Po kwadransie doszli do mnie.
-Cześć Shadow! - zaczęła Veronica
-Ta - odpowiedziałem niechętnie i jak to się mówi ,,zbokacza"
-Słuchaj... To jest Vershia. Nasza córka, a i zaadoptowaliśmy Kay'a
-... I? Po co przyszliście?
-No bo chcieliśmy żebyś zobaczył Vershię...
Zeskoczyłem z kamienia i obadałem spojrzeniem tą małą waderę.
-Ale mała...
-No wiesz... ma dopiero dwa dni...
-Heh, ale to i tak mała, więc to jest Mała
-Niech ci będzie... a co robisz?
-Gadam z wami, nie widać?
-No tak, ale co robiłeś zanim przyszliśmy?
-Patrzyłem na Shirę
-A co ona teraz robi?
-Nie wiem, bo z wami gadam i nie widzę, jeśli to wszystko to idźcie
-Okey...
I poszli. Ja ciągle patrzyłem się w dół i obserwowałem. W końcu zobaczyłem jak Shira rozmawia z jakim wilkiem. Nie widziałem kto to, ale później trochę się zbliżyłem i zobaczyłem jakiegoś basiora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz