Jak
byłam mała moja mama zginęła z rąk myśliwych. Ja i moje rodzeństwo się
rozdzieliliśmy, bo jakiś wilk się na nas rzucił i nie wiem czy przeżyli.
W końcu dotarłam na pustynię. Było strasznie gorąco, z pragnienia
straciłam przytomność. Obudziłam się w powietrzu na grzbiecie pięknego
pegaza. Jak wylądował w ciemnej jaskini powiedział:
-Jak taki szczeniak zapuścił się w rejony pustyni
-Zabili mi mamę
-Ale kto?
-Myśliwi
Wtedy się na mnie popatrzył ze smutkiem i powiedział
-Moi rodzice też zginęli z rąk myśliwych
Zaczął się mną opiekować. Przez całe życie był przy mnie, pomagał mi, a
ja jemu. Jest moim najlepszym przyjacielem i przybranym ojcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz