Mój dom zaatakowała obca wataha. Ojciec kazał mi uciekać. Lecz jak
kawałek uciekłam zobaczyłam jak alfa z obcej watahy zabija moja matkę i
mojego ojca. Uciekłam ze wszystkich sił jak najszybciej mogłam. Podczas
ucieczki wpadłam na jakiegoś basiora.
- Przepraszam
- Nic nie szkodzi. Co cię tu przywiodło.
- Ucieczka od obcej i groźnej watahy. Teraz szukam nowego domu.
- Aha. Może dołączysz do mojej watahy?
- Tak. Ale jeżeli jest dobra.
- Oczywiście ,że jest dobra wcale nie atakujemy obcych nam watah.
- W takim razie dołączę.
- Cieszę się . Jestem alfą i mam na imię Shadow. Witaj w Watasze Ognistej Nadziei.
- A ja mam na imię Mellody. Piękna nazwa.
- Dziękuje. Teraz znajdź sobie jaskinię
- Dobrze.
Odeszłam od basiora i zaczęłam szukać jaskini. W końcu znalazłam. Była
piękna. Niebieska jaskinia była niebieska. W niej rosły przepiękne
niebieskie jabłonie które czasami dawały diamentowe przepysznie słodkie i
soczyste diamentowe jabłka. Rosły tam także diamenty zamiast trawy.
Postanowiłam tutaj zamieszkać. Zauważyłam, też latającego ptaka. To był
lodowy feniks. Zobaczyłam też ,że feniks usiadł na kryształowej półce z
książkami. Zobaczyłam książkę o magicznych stworzeniach ,a także jedną o
tej jaskini. Więc wzięłam ta książkę i zaczęłam czytać. Nagle
zobaczyłam tego ptaka w tej książce. Ten feniks był wyjątkowy. Pisało
tam ,że można zdobyć jego uznanie i przyjaźń śpiewając mu swoją ulubiona
piosenkę. Pisało także że to ostatni lodowy feniks nie był tylko lodowy
lecz tez miał coś w sobie z muzyki. Bardzo chciałam go mieć.
Zaśpiewałam mu więc tą piosenkę.
link do piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=VNh2dugPSHQ
Towarzysz mnie polubił i się do mnie przywiązał. To była samica. Nazwałam ją Wenus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz